Pamiętam, że była to pierwsza wspólna wyprawa rowerowa tego roku. (W owym czasie Mariuszowi zdarzało się jeszcze od czasu do czasu wsiąść na rower, a mi udawało się go namówić na wspólną wyprawę). Nigdy jeszcze nie byłem przy wiatraku w Palczewie, chociaż słyszałem o nim nie raz. Wiatrak został zbudowany na uboczu, z dala od głównych dróg. Prawdopodobnie dzięki temu dotrwał do naszych czasów...
Zapraszam do lektury!
Plan zakładał dojazd do Tczewa samochodem, z rowerami na dachach. Ciąg dalszy podróży już na rowerach: przejazd na drugą stronę Wisły starym mostem drogowym, dalej po koronie wału wiślanego, z biegiem rzeki, mniej więcej do samego wiatraka. Powrót przez Nową Cerkiew i m.in. Lisewo Malborskie.
Pogoda dopisała, jak rzadko. Właśnie kończyła się zima. Wiosenne słońce nieśmiało zaczynało ogrzewać ziemię. Do Wielkanocy zostały dwa tygodnie, a tymczasem na polach udało nam się spotkać resztki śniegu. Tylko gdzieniegdzie zieleń zaczynało być widać, że ma się ku wiośnie. Zabieramy ze sobą aparaty. Ja swoją zaawansowaną 'małpkę' Panasonica, a Mariusz cyfrową lustrzankę Nikona, co determinowało tempo podróży.
Galeria zdjęć wykonanych przez Mariusza:
Galeria zdjęć wykonanych przeze mnie:
Jesienią roku 2012 dane mi było zajrzeć do wnętrza wiatraka.