Zima tego roku była uciążliwie długa. Świeże ziarno w karmniku oraz dosłownie pod karmnikiem ściągnęło całe stada ziarnojadów. Uzyskałem rzadką okazję, by niektórym z gości przyjrzeć się z bliska.
Zapraszam do obejrzenia krótkiej galerii zdjęć prezentującej przynajmniej niektóre gatunki zimowych gości.
Znakomita większość przedstawionych poniżej zdjęć została zrobiona przez szybę balkonu z odległości około 4-5 m od ucztujących ptaków. Pod poszczególnymi zdjęciami umieściłem dodatkowe podpisy.
W okolicach karmnika dostrzegłem między innymi potrzeszcze (Emberiza calandra). Ptaki tworzyły niewielkie stada i chętnie ucztowały wraz z innymi ziarnojadami. Ot, kolejny 'mały szary ptak', jak zwykle nazywają ptaki moi znajomi. Prawdopodobnie większość z nas lepiej kojarzy głos potrzeszcza, niż jego wygląd zewnętrzny. Faktycznie, trochę trzeszczy.
Typowymi zimowymi gośćmi są też zięby jer (Fringilla montifringilla), chociaż pojawiają się w różnych ilościach.
Pojawiają się też trznadle, chociaż mam wrażenie, że są to tzw. 'ryzykanci', czyli ptaki, które postanowiły pojawić się tak wcześnie, jak to tylko było możliwe, licząc, że w razie niesprzyjającej pogody mimo wszystko uda im się jakoś przetrwać.
Karmnik gromadnie odwiedzały też dzwońce (Chloris chloris). Latem raczej trudny do dostrzeżenia, bo pomimo zółtych akcentów w upierzeniu doskonale zlewa się z zielenią drzew. Oglądany z bliska zachwyca urodą.
Miałem trochę pecha, bo tym razem nie udało mi się sfotografować grubodziobów. Te największe z łuszczaków mają tendencję do przepędzania przedstawicieli innych gatunków.
Oprócz ziarna zbóż przy karmniku rozsypano nieco orzechów, którymi raczył się miejscowy dzięcioł. Dosłownie kilka metrów od karmnika zrobił sobie kuźnię na jabłonce. Po kilku dniach czuł się już na tyle pewnie, że część orzechów rozłupywał wprost na ziemi.
Tak duże nagromadzenie małych ptaków musiało przyciągnąć uwagę drapieżników. Przynajmniej raz dziennie z gospodarską wizytą pojawiał się krogulec. Przynajmniej dwa razy usiadł w bezpośrednim sąsiedztwie karmnika. Niestety akurat w tych momentach nie miałem przy sobie aparatu. A szkoda.
