Autorką trasy wycieczki, którą zaplanowałem na niedzielę 10 czerwca 2012 była Sylwia. Postanowiliśmy zrealizować bardzo prosty pomysł: wyruszamy z Tczewa, odwiedzamy Pelplin i Gniew na lewym brzegu Wisły, następnie przekraczamy rzekę w okolicach Opalenia i przez Kwidzyn i Białą Górę wracamy do Tczewa.
Tym razem zgodził się nam towarzyszyć Flash :-]. Ponieważ ogłoszenie o wycieczce znalazło się na portalu RwM, skorzystać z okazji mógł każdy, a skorzystał tylko Zbyszek, któremu przy tej okazji dziękuję za towarzystwo.
Sylwia i ja wyruszamy z Gdańska pociągiem PR. W Tczewie na dworcu spotykamy się ze Zbyszkiem. Po chwili dodzwania się do mnie Flash. Postanowił dojechać do Tczewa na kołach. Pech chciał, że złapał po drodze gumę. Spotykamy się na skrzyżowaniu z drogą nr 22. Bojowe barwy naniesione na jego nogach świadczyły o wierze w możliwości narodowej reprezentacji piłkarskiej. Pogoda dopisała, świeci słonko i wieje lekki wiatr. Humory dopisują, więc jedziemy dalej.
Na naszej trasie największą zagadką jest kursowanie promu przez Wisłę w Korzeniewie (prawy brzeg) mniej więcej na wysokości Kwidzyna, na wysokości Opalenia (lewy brzeg). Wśród RwM-owiczów zdania w tym temacie były podzielone. Poprosiłem Sylwię o telefon do zarządcy promu, czyli GDDKiA. Z okazji mistrzostw Europy w piłce nożnej instytucja ta uruchomiła nawet dodatkowy nr telefonu z informacjami dla podróżujących na stadiony. Niestety nikt w gdańskim oddziale nie był w stanie odpowiedzieć na banalne pytanie 'czy pływa'. Prościej było odesłać podatnika pod nr warszawski. Witki opadają. ZUS, czy GDDKiA, witamy: bierzemy, nie dajemy, obywatelko. Przyszło nam się przekonać osobiście, że prom pływa, także w niedzielę.
Prom... a raczej promik. Na pokład wchodzą trzy, no może cztery małe samochody osobowe, lub... autobus. Kolejna przeprawa promowa dopiero pod Gniewem. Do mostu w Grudziądzu jeszcze jakieś 30 km. Wchodzimy na pokład promu. Pokonanie Wisły tym sposobem to ciekawostka turystyczna, ale podróżowania na co dzień w ten sposób sobie nie wyobrażam. Przy okazji dopada mnie refleksja znowu poświęcona działaniu naszego państwa. Ów prom pływał i nadal będzie jeszcze jakiś czas pływać po trasie, na której kiedyś stał most. Niestety nasze państwo do tego roku nie widziało potrzeby kolejnej przeprawy mostowej. Nie sposób uciec od refleksji, że gdyby nie wstąpienie do Unii Europejskiej nowy most nie powstałby jeszcze długo, chociaż, co ciekawe, wygląda na to, że budowa mostu jest finansowana z budżetu państwa.
Budynki bazyliki w Pelplinie jak zwykle zrobiły spore wrażenie. Samo miasto robi wrażenie oazy spokoju i porządku. Miejscowym władzom udało się zagospodarować nawet budynki cukrowni, co np. nie udało się do dzisiaj w Pruszczu Gdańskim.
Gniew wydał mi się miejscem niemal wymarłym. Za zwiedzanie pozostałości zamku krzyżackiego chciano od nas po 10 pln od osoby wobec czego naszą wizytę ograniczyliśmy do miejscowej cukierni i lodziarni.
Jedziemy szlakiem, który malowniczo to wspina się, to opada z wysokiego wiślanego brzegu. Niedaleko Opalenia mijamy wieś Rzym, do której skręca tylko Flash. Po przepłynięciu Wisły docieramy do Kwidzyna, gdzie za radą autochtonów odwiedzamy jedną z pizzerii.
W drodze powrotnej stajemy na granicy Żuław, w Białej Górze. O samej miejscowości nie raz już pisałem. Dla przypomnienia było to ważne skrzyżowanie dróg wodnych. Do dzisiaj imponują ogromne metalowe wrota śluzy oddzielającej Wisłę od Nogatu. Kosztem 82 mln złotych na wodach śródlądowych został wybudowany system przystani wodnych o szumnej nazwie 'Pętla Żuławska'. Jedna z nich została otwarta pod koniec maja właśnie w tej miejscowości. Muszę przyznać, że przeżyłem pozytywne zaskoczenie. Estetycznie wykonana, z dobrych materiałów. Do dyspozycji odwiedzających kuchnia, ubikacje z prysznicami. Ponadto duże pomieszczenie hali, pomosty. Europa. Tylko... pola namiotowego zabrakło, jest za to parking. Pytam się człowieka, który zawiaduje tym majątkiem, czy ktoś tu w ogóle się zatrzymuje. Tak, przedwczoraj było 4 kajakarzy, ale nie mieli gdzie rozstawić namiotów. Jak na 82 mln złotych, to troszkę kiepsko, że zabrakło myśli złotej o namiocie na skrawku trawnika.
Ostatnia atrakcja, jaką przyszło nam oglądać w drodze powrotnej do Tczewa, było ossuarium w miejscowości Bystrze. Szkoda, że jest tak zaniedbane, że nikt nawet nie wie o istnieniu tego zabytku.
Około 18.30 docieramy do Tczewa. Szybkie pożegnanie. Sylwia i ja wsiadamy w pociąg PR jadący w kierunku Trójmiasta. Zbyszek musi jeszcze chwilę zaczekać na pasujący mu pociąg. Flash decyduje się wracać do Gdańska na kołach.
Do zobaczenia następnym razem!
Nieco statystyk:
136 km na kołach.
Wyjazd: 8:30. Powrót: 19:30.
Poglądowy trak:
Możliwość pobrania traka: 20120610_KociewiePrzezWisle.gpx.
Przebyty dystans względem czasu (po kliknięciu obrazek się powiększy): |
Profil wysokości (po kliknięciu obrazek się powiększy): |
Budżet:
Bilet, Przewozy Regionalne, Gdańsk Wrzeszcz - Tczew, 36 km, odpłatność 100%: 10 pln, rower: 5,50 pln.
Bilet, Przewozy Regionalne, Tczew - Gdańsk Wrzeszcz, 36 km, odpłatność 100%: 11,90 pln + opłata za wydanie 8 pln, rower 5,50 pln
Spaghetti 13 pln
Woda 3,40 pln
Lody 5 pln
Bułka + snickersy 5 pln
Łącznie: 67,30 pln.