Tym razem zapraszam na fotosprawozdanie z wyprawy służbowej do Brunszwiku oraz Hanoweru.
Znowu mi się poszczęściło, bo tym razem pomimo służbowego charakteru całego wyjazdu udało się znaleźć kilka chwil, by przespacerować się po obu miastach, które odwiedziłem. Z reguły wyjazdy służbowe to straszna gonitwa, dużo stresu. Świetnym przykładem są moje wizyty w Kopenhadze, których już nie potrafię zliczyć, a jednak jeszcze nigdy nie dane mi było zobaczyć słynnej syrenki. Nie zawsze mam też przy sobie naładowany telefon. Nie zawsze wreszcie czuję się na tyle pewnie, by opuszczać migawkę, utrwalać przeżywaną rzeczywistość. Najczęściej wydaje mi się ona bowiem tak marna, jak cała reszta przemijania, a więc niewarta jakiegokolwiek utrwalenia.
Poniżej kilka zdjęć z tych spacerów. Wszystkie zostały zrobione za pomocą Windows telefonu Lumia. Po kliknięciu na dowolnym z poniższych zdjęć zostanie ono powięszkone, a pod zdjęciem widoczny będzie opis.
Nie starczyło mi cierpliwości, by zidentyfikować chociaż niektóre z przedstawionych budowli. Do wyboru miałem opublikowanie tych zdjęć w bliżej nieokreślonej przyszłości, lub od razu, na gorąco, ale za to powierzchownie, ot tak, by ktoś jeszcze mógł je zobaczyć, ale nie koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej o samym mieście i o jego zabytkach. Ufam jednak, że ci bardziej wnikiliwi i tak znajdą w sobie cierpliwość i wytrwałość, by samodzielnie odnaleźć potrzebne im informacje.
Brunszwik, dzień pierwszy (wtorek, 2016-03-22):
Poniższy materiał prezentuje melodię wygrywaną przez kurant widoczny na powyższym zdjęciu.
Po spacerze udaliśmy się do hiszpańskiej restauracji typu 'zjedz, ile dasz radę'. Główną atrakcją byli kelnerzy podchodzący do stolików gości z rusztami, na których nabite były różne rodzaje mięs. Na życzenie klienta odcinany był niewielki kawałek. Dzięki temu mięsiwa były świeże i ciepłe, a goście nie musieli zanadto rozglądać się za przysmakami.
Brunszwik, dzień drugi (środa, 2016-03-23):
Dzień drugi, Hanower (środa, 2016-03-23)
