Znaleźli pracę, w której się odnaleźli. Może nie była to pierwsza praca, może nie była nawet druga. Ale w końcu udaje im się dojść do stanu, w którym pieniędzy starcza tak akurat do końca miesiąca. Pierwszy błąd polegał na tym, że już po jakimś czasie zapomnieli, jaką dali odpowiedź na pytanie 'co chcę w życiu robić'. Nawet już nie bardzo pamiętają, czego w życiu nie chcą robić. Miejsce tej odpowiedzi zajął leniwy pragmatyzm późnego wieczoru, gdy na godzinę przed zamknięciem mogą otworzyć piwo. Szkoda, że akurat takie, jakie sprzedają w pobliskim osiedlowym sklepie. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Zapraszam do lektury!
Co prawda zajęcie jest ciężkie. Po pewnym czasie zaczęli też dostrzegać, że jest też bez sensu. Pewnie dałoby się to wszystko zrobić lepiej, ale wymagałoby to jasnego postawienia sprawy, a może cierpliwego zabiegania. Jest też strach przed przekleństwem 'skoro wiesz jak, to weź i to zrób'. Przecież nie szukają sobie dodatkowych zajęć. Bywa nie raz i nie dwa, że tydzień pracy kończy się gdzieś w sobotę nad ranem, gdy we łbie huczy jeszcze silnik samochodu, którym od dziewięciu godzin wracali do domu.
Jasne, że jej się nie podoba. Ile razy tłumaczył, że przecież 'się zobaczy', że mogło być gorzej. Przecież pensja wpływa jednak regularnie, a tyle się słyszy o tych, którzy nie mają tyle szczęścia.
Przecież to tylko praca. Praca, czyli wymiana ich czasu na pieniądze, wg ustalonej stawki, wg umowy regulującej stosunek pracy. I ten banał znany chyba każdemu Polakowi od dziecka, że praca czyni wolnym. Nie bardzo już pamiętają, co autor tych słów miał na myśli. Pozostał jednak w pamięci kontekst, w którym te słowa się pojawiły, w którym wryły się w pamięć.
Kredyt. Nie taki tam konsumpcyjny, który szybko pozwala dostrzec jego kontekst, horyzont, dający się załatwić serią przekleństw do półrocza. Ale ten mieszkaniowy, hipoteczny. Nie dający się łatwo ogarnąć, kończący się gdzieś tam przed emeryturą. W zamian dający spokój od teściowej, ojca, odsuwający rodzinę i jej roszczenia za bezpieczną granicę własnego progu. Logika pracownika: przecież bank nie przyznałby kredytu, gdybyśmy nie dawali rady go spłacać. Przecież przeczytaliśmy umowę, nawet dwa razy. Przecież dla banku to i tak nie ma znaczenia. Nie można zmienić tych umów. Bierze się, co bank proponuje, bo nikt inny nie przyzna takich pieniędzy.
Jest kryzys. Mało jest pracy, a do tego ciężko coś tam odłożyć. Tylko dlaczego przed świętami w pobliskim dużym centrum handlowym jednak znika cały towar? Przecież to niemożliwe, by ci ludzie płacący za ciuchy grubymi, zielonymi plikami 'władysławów' mieli je z kredytu. Kiedy nie było kryzysu? Przecież teraz też luzie zwyczajnie po prostu swoim żywiołem idą naprzód, próbują ze sobą być, być z kryzysem, być z kredytem.
Sen małych ludzi, gdy wreszcie dają upragniony urlop. Przecież się należy. Po miesiącach takich samych dni, poganiani myślą, że kiedyś tam będzie w końcu dłuższa przerwa. Co prawda w umowie jest napisane, by nie wyłączać komórki, za którą płaci zakład pracy, ale to i tak przecież tak dużo. Wybrzeże Turcji podobno jest takie piękne. Będą mogli potem opowiadać o urlopie przez cały rok, albo i dłużej. Nawet zrobili kilka zdjęć, co przecież robi się tylko w szczególnych momentach.
Już nie pamiętają, kiedy po raz pierwszy zdali sobie sprawę, że nie pamiętają, co robili tydzień temu. Teraz takim samym problemem jest odpowiedź na pytanie, co robili przedwczoraj, wczoraj. Wreszcie w głowie pojawia się refren niewinnej piosenki 'i co ja robię tu, co ty tutaj robisz'. Ciągle jest tak samo, tak samo bez pamięci, ale przynajmniej to ustalony rytm, powtarzalny, znany. Spłacanie kolejnych rat, codzienność według ustalonego porządku. 'Idę do pracy, wracam z pracy'. Nie teraz, bo przecież pracuję.
Ile lat można przepracować w jednym miejscu? Po ilu latach pracy w jednym miejscu człowiek staje się wydmuszką, z której powoli wycieka treść i zostaje skorupka? Nadal tak samo krucha, nadal dająca się zgnieść, przebić. Ciężkie życiowe wyroki typu wypadek, ciężki uszczerbek na zdrowiu, albo przewlekła choroba, potrafią ją skruszyć. W środku nie ma już wiele treści. Właśnie jakieś obrazki z wakacji, jakieś dyrdymały powtarzane za zobaczonym na youtube krótkim zabawnym filmiku. Kim się jest po przepracowaniu w tym samym miejscu pracy 10 lat? Przecież świat ciągle się zmienia, idzie do przodu. Przecież wokół nas też ciągła ewolucja, zmiany. Gdzieś tam jest z tyłu głowy myśl, że nie ma ludzi niezastąpionych. Kiedyś usłyszeli od przełożonego, że stali się kluczowym zasobem organizacji. Ale kiedy to było? Jak łatwo byłoby dzisiaj ich zastąpić? Przecież znają wszystkich, wiedzą jak zagadać, pamiętają różne drobne a nieraz i te duże błędy kolegów z pracy. Czy dzisiaj jednak mogliby opowiedzieć z pasją, tym żarem w słowach, na czym polega ich kolejne zadanie, kolejne wyzwanie? Przecież w międzyczasie firma stała się częścią korporacji, zmieniły się zasady. Dzisiaj nie wolno już opowiadać o tym, co się robi poza miejscem pracy. Nie jest to mile widziane. Zresztą, czy było kiedykolwiek?
Doświadczenie jest sumą pamięci o popełnionych błędach. Profesjonalizm polega na umiejętności poprawiania błędów. Jakie błędy poprawiłeś w swoich działaniach w tym tygodniu? Nie pamiętasz? Może jesteś doskonały.
Czy wiesz, jakie są kluczowe czynniki wymuszające w ludziach zmiany? Są to: ból, chęć posiadania (zwiększenia korzyści) oraz ambicja. Chyba uratować może cię już tylko ból, czasami trudny do zdiagnozowania ból egzystencjalny. Psychologowie zalecali kiedyś, by próbować sobie wyobrazić siebie za 5 lat, za 10 lat i tak wyznaczać sobie cele, by były osiągalne. Może czasami warto jednak spojrzeć też za siebie: gdzie byłeś 5 lat temu? A gdzie byłeś 10 lat temu? Ile z rzeczy, które masz na półkach, można wyrzucić do kosza?
A gdyby tak ambitnie skonfrontować swój status, stan bycia, rzeczywistości aktualnej, z rynkiem pracy? Spróbować sprzedać swój czas komuś innemu? Życie to czas, twój czas. Szkoda tylko, że z tych przynajmniej ośmiu godzin, które sprzedajesz, nie potrafisz sobie w zasadzie nic przypomnieć, ale jeśli już coś sobie przypomnisz, to nie wolno ci o tym opowiedzieć innym.
14 znaków, że czas zmienić pracę.