Czy warto zabierać ze sobą na wyprawę rowerową apteczkę? Przecież to zbędny ciężar. Szansa, że po drodze zdarzy się coś złego, jest niewielka. A w razie czego przecież zawsze gdzieś w pobliżu znajdzie się apteka.
Kiedyś też tak myślałem. Ostatecznie kilka lat temu postanowiłem skompletować zestaw, który pozwoli mi w razie czego na samodzielne poradzenie sobie z najbardziej typowymi przygodami, jak chociażby obtarcia. W tym roku po raz pierwszy się przydała i od razu zwróciła.
Zapraszam do lektury!
Taką apteczkę, jak na sąsiednim zdjęciu, można kupić nawet w sklepach turystycznych. Niestety prawo zabrania sprzedaży apteczek wyposażonych w leki, te musimy więc uzupełnić samodzielnie. Po uzupełnieniu w leki moja apteczka uzyskała wymiary: szerokość 14 cm, wysokość maksymalna 8 cm, długość 19 cm. Masa: 400 g bez wody utlenionej, 500 g z wodą utlenioną. Całość jest estetycznie wykonana. Ma postać niewielkiej torebki wykonanej z cordury. Jest zamykana za pomocą suwaka. Posiada niewielkie ucho, które umożliwia zawieszenie torebki np. na cienkim pasku. Na tylnej powierzchni torebki znajduje się kieszeń wykonana z przezroczystego plastiku, a w niej list z zawartością oraz instrukcja postępowania w przypadku konieczności reanimacji. |
|
Standardowa zawartość apteczki, na podstawie załączonej listy: 1. Nożyczki, 1 szt. |
|
Tak skomponowane wyposażenie postanowiłem wzbogacić o subiektywnie dobrany zestaw medykamentów: 1. Altacet w żelu, w tubce. Zestaw uzupełniła opaska elastyczna uciskowa. |